Poznańska Wiki
Advertisement
Poznańska Wiki
Cukiernia Pfitznera 1871

Stary Rynek w roku 1871, po prawej stronie budynek cukierni Antoniego Pfitznera

Wczytywanie mapy…
Pfitzner anons 03

Anons z Gazety Wielkiej Księstwa Poznańskiego

Pfitzner anons 02

Anons z Dziennika Poznańskiego

Pfitzner anons 01

Anons z Dziennika Poznańskiego

Pfitzner anons 04

Anons z Poznańskiego kalendarza na rok 1878

Pfitzner anons 05

Anons z Przeglądu Poznańskiego (1895)

Pfitzner anons 06

Anons z pierwszego numeru Kuriera Poznańskiego (1872)

A Pfitzner anons 1893

Anons z księgi adresowej z roku 1893

Cukiernia Antoniego Pfitznera - znajdująca się na Starym Rynku od 1859 roku słynna poznańska cukiernia, czytelnia prasy i hurtownia win założona i prowadzona przez Antoniego Pfitznera.

Jak wspominana Marceli Motty w swych Przechadzkach w latach 50. XIX wieku:

szlachetnego węgrzyna więzili w sklepach swoich Andersche, Goldenryngi, Kempnery i inni obcego plemienia, było zatem na czasie, żeby Polak pochwycił znów tę u nas tak ważną gałąź handlu

Początki na Wrocławskiej[]

Pierwszą, niewielką cukiernię Pfitzner założył w roku 1849 w domu przy ulicy Wrocławskiej 14. Nowy interes pochłonął właściciela bez reszty - w dzień i w noc wypiekał ciasta i obsługiwał gościa. Lokal był początkowo bardzo skromny. Kilka stolików i krzeseł, półki z kilkoma rzędami słoików z cukierkami, ciemno bejcowany kantor zastawiony kilkunastoma talerzami z ciastkami. Do cukierni przyciągało jednak coś innego - uprzejmość i uczynność wobec gości Antoniego Pfitznera, który nie zwracał uwagi na różnice narodowe czy pozycję w społeczeństwie, oferując wyśmienite wybory taniej niż u konkurencji.

W anonsach zamieszczanych w „Gazecie Wielkiego Księstwa Poznańskiego”, a do 1859 roku także w „Dzienniku Poznańskim”, polecał „prześwietnej publiczności”: świeże pączki, nadziewane rogale (które reklamował zwłaszcza przed 11 listopada, dniem św. Marcina), rozmaite cukry - zagraniczne i swojej produkcji, praliny, różne gatunki czekolady, „bombonierki na podarki”, marcepany w większych sztukach i na wagę, a w miesiącach letnich smaczne lody, wodę selterską, różne syropy i „wszelkie chłodne napoje”. Przy cukierni powstała niewielka wytwórnia cukierków i czekolady.

Ślub w roku 1853 z Kamilą Kosińską, córką Józefa, kapitana armii Księstwa Warszawskiego i weterana wojen napoleońskich cieszącego się dużym szacunkiem w Poznaniu, dodatkowo zmobilizował Pfitznera „do większej jeszcze zapobiegliwości około procederu i baczności na wszystko, co by go korzystnie ustalić i rozszerzyć mogło”.

Stary Rynek[]

W roku 1859 Pfitzner wykupił znajdująca się na Starym Rynku kamienicę i cukiernię Szwajcara Rudolpha Vasalliego - powstała w ten sposób znana w całym Poznaniu cukiernia i hurtownia win.

Elewacja, ani układ wnętrz nie uległ zmianie. Cukiernia została bowiem zmodernizowana rok wcześniej przez Antoniego Prevosti, który prawdopodobnie dzierżawił jeszcze przez pewien czas urządzoną przez siebie na pierwszym piętrze elegancką czytelnią prasy. Gruntownej przebudowie uległa jednak piwnica, w której urządził przytulną winiarnię, gdzie poznaniacy „z dala od ludzkich oczu, jak w cieniach Hadesu” mogli topić „troski i kłopoty mizernego żywota”.

Klientela[]

Doskonale znana cukiernia pod nowym adresem również przyciągała tłumy Poznaniaków, „rozmaitej wiary i mowy”, wybierających się przysłowiowe „słodkie”. Delegować się tam można było wybornymi ciastami, lodami czy płynną czekoladą w wytwornie urządzonych wnętrzach. W lekturze prasy, popijając smaczną kawę, pogrążali się na pierwszym piętrze przedstawiciele poznańskiej elity, lekarze, księża, prawnicy i nauczyciele gimnazjalni, uprzejmie witani i obsługiwani przez samego właściciela.

Pfitzner konkurował z innymi cukiernikami stale rozszerzając asortyment oferując torty, sękacze, ciasta deserowe, codziennie świeże karmelki, różne soki i konfitury oraz cukry „swojej i francuskiej fabrykacyi”.

Katakumba[]

Liczną klientelę przyciągała również winiarnia mieszcząca się w piwnicy kamienicy na Starym Rynku - nazywana przez gości katakumbą. Cieszyła się ona uznaniem smakoszy win rozmaitych gatunków i najlepszych roczników. Asortyment oferowanych win był stale powiększany, wśród których prym wiodły wina węgierskie.

Skład win przynosił duże zyski, z czasem Pfitzner zaczął samodzielnie sprowadzać wina. W roku 1886 zachęcał do ich zakupów anonsem: „Odebrawszy wszelkie na Węgrzech osobiście zakupione wina, w których obok starych znajduje się znaczna partia pięknych i tłustych win z 1866 roku - polecam takowe szanownej publiczności po cenach umiarkowanych”.

Dążąc do dalszej redukcji kosztów agentów i pośredników, kupił w Mad pod Tokajem duże winnice i uruchomił przy nich własną wytwórnię win. Dobre kontakty z kurią arcybiskupią w Poznaniu i w ogóle z duchowieństwem katolickim zaowocowały przyznaniem mu tytułu „przysięgłego dostawcy win kościelnych” oraz, co za tym idzie, znacznym powiększeniem się grupy odbiorców tych win.

W winiarni obok win węgierski znajdowały się również wina reńskie, mozelskie, szampańskie i czerwone Bordeaux, likiery gdańskie i francuskie, rum jamajski, stare francuskie koniaki.

„Tajemnica” sukcesu[]

Jeden z ówczesnych publicystów tak przedstawił podstawy sukcesu cukierni i winiarni Antoniego Pfitzner - „odgadł [on] ducha czasu, łącząc w swej osobie wszystkie przymioty potrzebne do zawodu. Dobroć łakoci wszelkiego rodzaju, ich taniość, dalej owa uprzejmość, którą bez ubliżenia własnej godności dla wszystkich okazuje, sprawia, że w jego lokalu wszystkie narodowości, jakie Poznań zamyka w swych murach, znajdziemy reprezentowane”. Zdaniem Marcelego Mottego zdrowy rozum i chłonność swego umysłu łączył Pfitzner doskonale z obrotnością, przedsiębiorczą fantazją i zawodową solidnością.

Skutecznie konkurował z innymi cukiernikami wyprzedzając ich jakością wyrobów i sprowadzanych towarów. Częściej niż konkurencja zamieszczał anonsy w poznańskiej prasie, szczególnie w pierwszych dwóch dekadach działalności, potrafiąc w kilkudziesięciu wierszach wymienić kilkanaście rodzajów win, kilka innych alkoholi oraz wybór ponad dwudziestu ciast i innych smakołyków.

Wieloma klientami Pfitznera kierował również patriotyzm. Wielu polskich ziemian i mieszkańców Poznania uważało za swój narodowy obowiązek zaopatrywanie się w wyroby cukiernicze i wina u Pfitznera.

Mimo, iż Pfitzner w młodości nie otrzymał humanistycznego wykształcenia, w wolnych chwilach pilnie czytał czasopisma i książki historyczne. Prowadził długie rozmowy z klientami swojej cukierni. W gorących dyskusjach, jeszcze w lokalu na ulicy Wrocławskiej, uczestniczyli m.in. Karol Libelt, Jędrzej Moraczewski i Marceli Motty. Także kawiarnia i winiarnia Pfitznera w kamienicy na Starym Rynku były miejscem częstych spotkań nieformalnych kółek poznańskiej inteligencji. Pan Antoni uczestniczył w rozmowach o aktualnych wydarzeniach politycznych, popisując się dużą erudycją i prostując niekiedy pomyłki popełniane przez lepiej wykształconych dyskutantów.

Śmierć Antoniego Pfitznera[]

Z ogromnym smutkiem we wszystkich sferach społecznych Poznania przyjęto wiadomość o nagłej śmierci pana Antoniego w dniu 2 października 1887 r. Jak doniosła „Posener Zeitung”, nie przeżył on silnego ataku serca i nad ranem został znaleziony martwy w łóżku.

Po śmierci Antoniego Pfitznera firmę przejął jego młodszy syn Stanisław, który starał się kontynuować rodzinną tradycję i był działaczem różnych polskich organizacji. Nie zdobył jednak wśród mieszkańców Poznania takiej popularności, jak ojciec. Z dużym powodzeniem prowadził natomiast cukiernię i hurtownię win. Jak wynika z reklam zamieszczonych w poznańskich czasopismach, handlował głównie winami węgierskimi, będąc przysięgłym dostawcą win kościelnych. Cukiernia cieszyła się nadal dużą renomą, również poza granicami Poznania na przełomie wieków XIX i XX.

Linki[]

Advertisement